16.4.09

Wąż w ziołach

Myszy przydarzyła się infekcja układu wydalniczego. Pani doktor kazała jej pić sok z żurawiny na zakwaszenie moczu, żeby bakteriom utrudnić życie. W aptece znajoma farmaceutka wskazała nam syrop Herbapolu Żurawina z cytryną. Jednak złe oko tatusia wczytało się w etykietkę i oto, co tam znalazło:
"Zagęszczony sok z żurawiny 50% (0,32%)."
Czyli mówiąc po polsku soku z żurawiny w tym syropie jest 0,64%. To znaczy w butelce 420 g jest go 2,69 g. Jakoś nie wierzę, by tyle żurawiny znacząco zakwasiło siuśki Natki, nawet gdyby wypiła z gwinta całą butelkę syropu.
Pani farmaceutka jest nam życzliwa i nie wsadziłaby nas na minę. Wnioskuję, że mili państwo z Herbapolu Lublin świadomie i celowo wkręcają ten syf do apteki jako autentyczny produkt z żurawiny. Jeśli ktoś miałby wątpliwości co do ich intencji, oto stosowna cytata ze strony produktu:
"Żurawina jest od wieków stosowana ze względu na szczególnie cenne walory smakowe oraz zdrowotne. Efektywnie przyczynia się do zmniejszenia zawartości bakterii chorobotwórczych w układzie moczowym i przewodzie pokarmowym."
Kochani, uważajcie na Herbapol Lublin - moim zdaniem to podli oszuści, łotry, łajdaki bez sumienia, oczajdusze, kanalie, glisty moralne i etyczne płazińce.
Uważajcie też na inne Herbapole, bo jeden z drugim od lat nie ma już nic wspólnego, ani też z dawną peerelowską marką i jej zasłużoną renomą. Jeśli któryś jakąś ma, to własną, dla mnie wszystkie dziś zaczynają od zera. Oprócz oczywiście tych z Lublina, którym się apteka z supermarketem pomyliła.

14.4.09

Upomnienie

- Mama! Nie dałaś mi buziaka na brzydkość!
Fakt, nie dałam...