15.11.08

Wyrwane z kontekstu, cz. 2

Mysz jeździła potorami, ale nie dojechała do zoo, bo przyszła Franilla i pożarła żyrafę.
--
- Zaśnij kochanie.
- Nie mogę mamusiu, ja nie umiem. Spać.
--
- Śpij Myszko.
- Nie mam czasu.
--
- Mama, wyskocz mnie na ręce.
--
W samochodzie:
- Przestańcie się śmiać, rodzice!
- Dlaczego? Jest nam wesoło, więc się śmiejemy.
- Ale za głośno śmiejecie się! Obudzicie Frania!
--
- Proszę, mamusiu.
- O, cebula. Dziękuję kochanie, teraz odłożymy ją na miejsce, dobrze?
- Nie, to jest najlepsza cebula. Dla ciebie. Będziesz teraz mogła. Upiec ciasto

12.11.08

Na Żwirkach

Na Żwirkach pracuje się ciekawie. Ba, światowo nawet. To Benedykt przejedzie szesnasty, to Condoleezza (dla przyjaciół Condie). I przyjemnie to i prestiżowo.
Ale gdy rano spieszy się człowiek (niejeden, dodajmy) do pracy, to naprawdę, ale to naprawdę chciałoby się, żeby te wszystkie głowy mniej lub bardziej państwowe nie wracały akurat z balu naszego niepodległego.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich, których dziś rano zakorkowało - nie martwmy się, następna taka impreza dopiero za dziesięć lat.

9.11.08

Pecunia non olet

- O, nędzna mamono! - pomyślałem słowami Robinsona Cruzoe na widok tego zdjęcia zrobionego przez Ulę. Natka bawi się monetami z PRL-u i innych państw, których już nie ma, ale dla niej, choć mówi na nie "moneta pieniążek", to tylko ciekawe krążki - każdy inny, każdy z własną długą historią, jedne ciężkie jak grzech, jak 20 z Nowotką, inne lekkie jak piórko, zwłaszcza piątka z rybakiem - zabawne, dźwięczące, błyszczące nic.
Pieniądze to dla niej abstrakcja i pewnie nią pozostaną, chyba że krach zaufania spowoduje powrót do monet z kruszcu.