MysiKróliki zostały w domu z Babcią. Babcia podpuszczała Królika:
- Powiedz "mama", powiedz "tata", powiedz "baba", powiedz "dziadzia"...
Królik, jak przystało na półroczne NIEmowlę, wydawał z siebie radosne piski, uśmiechał się, rozsiewał wokół swój czar i za nic nie chciał mówić. Myszka zaczęła mu podpowiadać. Nadal nic, tylko piski, okrzyki, uśmiechy. Nie wytrzymała i zakrywając łapkami oczęta zaczęła zanosić się śmiechem, powtarzając:
- Śmieszne, śmieszne, śmieszne!
Babcia nie posiadała się z radości. Zwłaszcza, że dla Myszki Króliczek przestał ostatnio być "dzidzią", a zaczął być "Faniem". Głaszcze go, tuli i powtarza:
- Faniołku, kocham cię!
A potem klepie z rozmachem po główce, żeby mu się w niej nie poprzewracało.
Gdy wracaliśmy do domu, zobaczyłam kawałek mysiej czuprynki w naszym otwartym na oścież parterowym oknie. Myszka ledwie sięga do okna, więc stała przy parapecie i patrzyła gdzieś na drzewa. Rozanieleni zaczęliśmy ją wołać. Nagle czuprynka zaczęła się unosić, zza parapetu wynurzyły się mysie oczęta - Myszka właśnie nauczyła się, że po odchyleniu głowy do tyłu oczy są wyżej :) Jeszcze troszkę wysiłku, jeszcze troszkę i... uf, pokazał się i nosek! Potem już podeszła Babcia i uniosła naszą maleńką Mysz, żeby w większym komforcie mogła krzyknąć:
- Tuuuuuśśśś! Mammmmaaaaa!
Myszka, nasza malutka Myszka właśnie skończyła dwa latka!