31.10.09

Natka tworzy

Na granie w gry komputerowe Mysz jest naszym zdaniem za mała. Jej zdaniem też. To znaczy czasem próbuje spróbować, kiedy tata w coś gra, ale dość szybko odpuszcza. Jest jednak wyjątek: tworzenie własnego stwora w grze Spore wciąga ją na długo. Z trudem obejmując dużą mysz małą mysią łapką, mozolnie przeciąga i upuszcza w upatrzonym miejscu ręce, pyski, oczy, gruczoły jadowe czy skrzydła. Potem maluje - po długim przebieraniu we wzorach i kolorach prawie zawsze wybiera fiolet z różowym pasem, no cóż... A potem każe stworowi biegać, skakać, tańczyć w balecie czy uciekać przed rojem pszczół i śmieje się do rozpuku.
Ostatnio zobaczyła, jak tata robi sobie awatara w Plants vs Zombies i też spróbowała. Efekty są po lewej. Uwaga: nikt Natce nie pomagał! No, najwyżej przypominając, skąd bierze się stopy czy nakrycia głowy.

26.10.09

Barykada

Przyszła do pracy nowa pani. Pani, nazwijmy ją, Nowa. Pracy, jak wiadomo, w pracy dużo, więc się bardzo ucieszyłam. "Odciąży nas", pomyślałam naiwnie. Jako że pani Nowa była nowa, uznałam że należą jej się szczególne względy - tak na początek przynajmniej. Byłam dla niej bardzo uprzejma, pomocna i generalnie wyjątkowo milutka. To nic, że nic nie umie - w końcu jest nowa, nauczy się. To nic, że trochę plecie - jest nowa, wdroży się. To nic, że ma nieco odpychający sposób bycia - poznamy się. Poza tym pani Nowa jest w wieku mojej mamy i ma prawo być nieco dziwaczna.
Trzeciego, może czwartego dnia pani Nowa zaczęła być wobec mnie władcza. Z początku wydawało mi się, że się przesłyszałam i nie zwróciłam większej uwagi.
Niestety po którymś kolejnym wtrąceniu się do mojej pracy i pouczaniu mnie tonem nieznoszącym sprzeciwu (przy jednoczesnym braku wiedzy w temacie, dodajmy), nie było już wątpliwości - pani Nowa uznała mnie za swoją podwładną!
No tego już było za wiele! Ani wiedzą, ani rozumem, ani poglądami ("Majorka była kiedyś piękna, ale teraz to jest już całkiem rozdeptana") nie mogła mi pani Nowa niestety zaimponować, a braku wiedzy nie można nadrabiać wiekiem (Chopin nie może być uważany za Polaka, bo nie dość, że nie znał polskiego, to jeszcze wyjechał do Francji w wieku dziecięcym - tak, tak, nie trzeba przecierać monitora, takie właśnie opinie padały z jej ust).
Szkoda czasu na opisywanie jej prób budowania pozycji. Grunt, że nie miałam wyjścia, musiałam się okopać. Jestem dla pani Nowej najbardziej nieprzyjemną osobą w pracy. Dziś na przykład łaskawa była pouczyć mnie, że mam nieodpowiedni pulpit , bo na zdjęciu nie widać twarzy moich dzieci. Bez cienia wahania odparłam, że nie każdy ma prawo ich buzie oglądać.
Nie czuję się z tym komfortowo, przyznaję, ale nie mam wyjścia, bo jeśli nie traktuję jej z buta, zaczyna mi wydawać rozkazy.
Strasznie mi przykro że na tym świecie istnieją ludzie, dla których uprzejmość jest oznaką słabości.

Piosenka wędrowna

Podczas jazdy do dziadków Myszka śpiewała swoją najnowszą piosenkę przedszkolną. W pewnym momencie zaległa cisza, a po chwili:
- Taką piękną piosenkę usłyszałam w przedszkolu, wiesz? I ona weszła do mojego ciała. I teraz ją śpiewam dla ciebie, wiesz?
PS. Przyznam, że największe wrażenie wywarło na mnie, jak czysto była wyśpiewywana!