7.3.09

Raj dla maleńkich stóp


M: Chodź Natko, ubierzemy się.
N: Nie.
M: No dobrze, to ja ubieram Frania. Założę mu wyścigówki.
N: Wyścigówkiiii? Jak to?
T: Na rajstopkach Franio ma wyścigówki, zobacz.
N: Ale ja też chcę wyścigówki!
M: Ty masz słoneczka i muchomorki.
T: O, i muchomorka z kominem.
N: Muchomorek z kominem? A dlaczego?
T: Widocznie mieszka w nim jakieś stworzonko.
M: I musi mieć komin.
N: Ale dlaczego Natka nie ma wyścigówek?
M: Bo ciocia Ania dała Natce rajstopki ze słoneczkami i muchomorkami, a rajstopki z wyścigówkami dostał Franio.
N: Ale ja też chcę wyścigówki!
T: Ale wyścigówki są malutkie, zobacz.
N: Ale Natka chce wyścigówki!
T: Dobrze, to zobaczymy, gdzie ciocia Ania kupuje takie świetne rajstopki i kupimy ci wyścigówki, dobrze?
N: Nie! Natka teraz chce wyścigówki!
T: Te wyścigówki są za malutkie. Nie możesz teraz założyć wyścigówek.
N: Ale Natka chce wyścigówkiiiiiii! - i Mysz wybiegła z pokoju.
Na szczęście za chwilę problem wyścigówek zniknął, bo Mysz zajęła się przygotowaniem jajecznicy:
N: Myjesz jajka?
T: Tak.
N: Bo kura zrobiła kupę?

Nie płacz mamusiu


Kłopoty z Agrestem nawarstwiły się ostatnio na tyle, że nie wytrzymałam i wybuchnęłam płaczem. Mysz natychmiast rzuciła się w moją stronę:
- Nie płacz, mamusiu. Proszę, masz księżniczki. - Wręczyła mi swoje skarby (zabawki z jajek z niespodzianką).
- Dziękuję, kochanie. - Objęłam ją mocno, tak bardzo mocno. - Jesteś moim ukochanym skarbem, wiesz?
- Wiem. - Odparła bez cienia zdziwienia. Zmieniła ton na nieznoszący sprzeciwu, wskazała na mnie palcem i pouczyła mnie: - Nigdy więcej nie płacz!
Oczywiście natychmiast rozpłakałam się jeszcze bardziej...
--
Gdy Tuś wyciągnął Myszkę z wieczornej kąpieli, wtuliła się w niego i z wielką czułością powiedziała:
- Jesteś moim najukochańszym słoneczkiem. Takim najsłodszym, wieeesz?
I jak tu nie płakać, no?!

6.3.09

Przepraszam, czy ma pani to świństwo?

Zauważyłam na wystawie płyn kąpielowy z charakterystyczną gwiazdką.
- Dzień dobry, czy to jest z anyżkiem?
- To nowość, chciałaby pani zobaczyć?
- Poproszę. - powąchałam i, zgodnie z oczekiwaniem, aż mnie od tego smrodu odrzuciło. - Tak, to to paskudztwo. Poproszę - zdumiałam panią, więc jej czym prędzej wyjaśniłam: - to dla męża.
Pani była coraz bardziej zdumiona, a może zniesmaczona? Sama już nie wiem. Najuprzejmiej, jak potrafiłam w tej komicznej sytuacji, powiedziałam:
- Mąż uwielbia anyżek.
Westchnienie ulgi słychać było chyba w każdym zakątku perfumerii. Pani nie miała oczywiście pojęcia o moim wielkim rozczarowaniu, gdy na samym początku znajomości z Tusiem kupiłam sobie czekoladowy przysmak, który okazał się lukrecjowym świństwem. Nie mogła też wiedzieć, jak bardzo zachwycony był wtedy Tuś, który lukrecję uwielbia.
Płyn śmierdzący anyżkiem oczywiście kupiłam - dla Tusia oczywiście, dla Tusia.
--
Przechodząc obok pewnego sklepu z angielskimi przysmakami, Tuś postanowił zrobić mi niespodziankę. Wstąpił do środka i zaczął szukać pewnego smakołyku:
- Dzień dobry pani, czy jest takie świństwo z żółtek, miodu i cytryny?
- Taaaak - z wahaniem odparła lekko zdumiona ekspedientka.
- To dla żony, ona to uwielbia. - odparł radośnie Tuś.
Byłam zachwycona swoim przepysznym lemon curdem!
--
Co tu kryć - długośmy się szukali, ale w znaleźliśmy się chyba w korcu maku...

5.3.09

Wilk

- Mamo, mamo, zobacz, wilk. Czarny wilk. Siedzi i wilkuje. O tak: uuuuuuuuuuuu!
--
PS. Kilka dni temu, tuż po obudzeniu, usłyszałam zza okna : "hu huuu, hu huuu". Nie, to nie była sowa, to była synogarlica turecka, dla przyjaciół - sierpówka. Wiosna idzie! Hu huuuu!

2.3.09

Myszowe BHP

Natka wymyśliła nową zabawę. Wspina się na komodę i z radością zeskakuje na łóżko. Zaczęło się dość niewinnie, z przeskakiwania na łóżko z małego stoliczka. Nie ingerowaliśmy i zabawa ewoluowała w dość niebezpieczne rejony. Tłumaczymy Myszy dlaczego nie wolno się tak bawić, cierpliwie zabraniamy. Ona jednak swoje. Nie wytrzymałam i w końcu sama wdrapałam się na skocznię, rozsiadłam wygodnie i zadowolona z siebie blokowałam Myszce wejście. Natka najpierw się cieszyła, bo to w końcu lekkie utrudnienie. Potem zaniepokoiła się, że może tak łatwo nie zejdę, a w końcu bardzo się na mnie zdenerwowała:
- Mama! Zejdź! To jest NIEBEZPIECZNE!

1.3.09

Jak kupić rodzicem pluszaki

Postanowiliśmy, że MysiKróliki mają już wystarczająco dużo pluszaków. Mysz jest oczywiście innego zdania i przy każdej okazji zbiera w sklepie kolekcję przytulanek. Do niedawna tuż przed kasami można ją jeszcze było przekonać do odłożenia ich:
- Zobacz kochanie, tu jest cała rodzina, tu są ich przyjaciele. Jeśli zabierzemy je do domu, będzie im przykro. - Mysz grzecznie żegnała się z niedoszłymi nabytkami i bez awantur odkładała na miejsce. Niestety niedawno wszystko się zmieniło. Mysz tuliła swoich przyjaciół bardzo, bardzo mocno i delikatnie tłumaczyła:
- Natka miała was oddać, ale Natka nie chciała was oddać! Nie, niee!
Potem zwróciła się do na:
- Pluszaki lubią do kasy. Pluszaki chcą zakasić. Mamo, trzeba pluszaki zakasić!
Następny etap, to rozmowa z panią kasjerką:
- Proszę pani, proszę pani! Proszę zakasić pluszaki! Pluszaki lubią się kasić!
Nie było wyjścia, kupiliśmy, a wtedy Mysz łagodnie nam wyjaśniła:
- Mamo, mamo, trzeba zabrać pluszaki do samochodu. Bo pluszakom będzie zimno.