8.8.08

Między Myszką i Tusiem

- Myszko, czy mogłabyś wreszcie zacząć załatwiać się na nocnik?
- Kocham Cię, taTUsiu!

7.8.08

NIE!

Nie, nie będę oglądała ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Pekinie.
Pierwszy program telewizji publicznej od kilku dni celebruje odliczanie do transmisji. Nie widzą w tym nic niestosownego, choć niedawno nadawali "Siedem lat w Tybecie". Nie oglądam zbyt często telewizji publicznej, jednak zauważyłam, że napis nie znikł nawet podczas nadawania bloku reklamowego. Szczyt hipokryzji "nasza" telewizja osiągnęła według mnie dziś, gdy w głównym wydaniu Wiadomości ta odliczanka widoczna była nawet przy materiale o bezprawnym aresztowaniu, więzieniu i torturowaniu (zakończonemu utratą nerki) Bogu ducha winnego tybetańskiego mnicha za to tylko, że wyszedł na ulicę gdy trwała niepodległościowa demonstracja. Że też taki Piotruś Kraśko nie wpadnie w schizofrenię pochylając się z troską nad losem nękanego przez złych Chińczyków człowieka, a za chwilę beztrosko, z uśmiechem zapraszając widzów na jutrzejszą transmisję. Nie rozumiem tego.
Wiem, olimpiada dawno pożegnała się już ze swoimi szczytnymi ideałami, nikt dziś nie przerywa z jej powodu wojny. Listek figowy zwiądł gdy jubileuszowa nowożytna olimpiada zamiast odbywać się w swojej ojczyźnie, miała miejsce w ojczyźnie coca-coli.
Walczący o prawa człowieka wołają "bojkotować!", ale jak?
Czy można winić sportowców, że chcą wystąpić? Większość z nas idzie codziennie do lepszej lub gorszej pracy i łatwo nam ferować wyroki. Tymczasem ci, którzy tam wystąpią, od lat pracują na ten jeden, najważniejszy dla nich dzień. Dla nich jutro nie będzie takie samo jak dziś. Czy to ich wina, że kilka lat temu wydano taką decyzję? Czy możemy ich teraz winić za głupotę decydentów? Bo to jest głupota! Zwyczajna, do granic możliwości bezmyślna, głupota! Głupota, która odebrała nam tę olimpiadę!
Jak można organizować największe święto człowieka w państwie, w którym człowiek jako jednostka nie istnieje?
Jak można organizować sportowe zmagania na stadionach, na których jeszcze przed chwilą byli i już za chwilę znów będą rozstrzeliwani w publicznych egzekucjach ludzie? Oficjalnie oczywiście wszyscy są handlarzami narkotyków.
Jak można organizować olimpiadę w państwie, w którym dokonuje się przymusowych sterylizacji w rodzinach, które mają już dwójkę dzieci?
Jak można wreszcie organizować igrzyska olimpijskie w państwie, które w tak bestialski sposób okupuje najbardziej pokojowo nastawiony naród naszej planety?
Świat się cieszy, bo Chiny odblokowały strony internetowe. Z czego ta wielka radość? Przecież to był jeden z warunków przyznania Pekinowi olimpiady i Chiny zobligowały się do tego w 2001(zdaje się) roku! Świat nie powinien się cieszyć, tylko wyrażać oburzenie, że trzeba było tak wielkiego protestu, żeby spełniono jedną z podstawowych obietnic! Zresztą za kilka dni i tak śladu po zdjęciu tej blokady nie będzie, ale to nic, bo odblokowali, prawda? No tak, "a mógł zabić".
Wystąpienie na tej olimpiadzie lub zbojkotowanie jej powinno być prywatną sprawą każdego sportowca i nikt nie ma prawa wypominać mu takiej czy innej decyzji. Zresztą NIEwystapienia w ramach bojkotu i tak niewielu zauważy - wystąpienie natomiast i tak może w przyszłości zaszkodzić (jeśli jakiś dziennikarz nagłośni, że "ten pan, to w 2008 jednak pobiegł/skoczył/popłynął itp.). Swoją drogą pamiętamy, że i wystąpienie można zamienić w protest, co do dziś widać w reklamie maści na stawy.
Czy trzeba jednak aż tak celebrować ten upadek olimpijskich wartości? Ja nie zamierzam. Nie będę oglądała tych igrzysk. Nie zobaczę ani ceremonii otwarcia, ani ceremonii zamknięcia. Nie interesuje mnie, ilu ludzi ponaciągało sobie ścięgna, żebym mogła oglądać szczyt chińskich osiągnięć w organizacji imprez kulturalnych. Interesuje mnie, ile wiosek przymusowo wysiedlono pod budowę nowych stadionów. Interesuje mnie, ilu ludzi aresztowano za odmowę uczestnictwa w budowie, jak to miało miejsce podczas olimpiady azjatyckiej. Interesuje mnie, ilu widzów przyglądało się rozstrzeliwaniu skazanych z trybun, na których za kilka dni zasiądą kibice.
Z całą pewnością ucieszy mnie każdy medal zdobyty przez naszych reprezentantów, ale nie będę oglądała ich zmagań. To będzie mój prywatny protest. Mój własny bojkot.

6.8.08

Niespodzianka!

Spod góry poduszek wyskakuje szczęśliwa Mysz i radośnie woła:
- Siepodziankaaaa!

5.8.08

Bracia Psie Serce

Była ponura listopadowa noc, gdy pewna Córka przyniosła do domu Rodziców Znajdę. Znajda była zasmuconą kundelką i nie wiedziała jeszcze, że nazywa się Jaga. Weterynarz orzekł, że jest zdrową, śliczną sunią i nie zauważył wcale, że za trzy tygodnie stanie się Mamą. Przez sześć lat Jaga odpłacała Rodzicom to listopadowe przygarnięcie bezwarunkową miłością. Dzień po dniu niezmordowanie pokazywała, że jest dobrą, troskliwą i cierpliwą mieszkanką Domu.
Dwa miesiące temu znów została mamą, wydając na świat dwóch prześlicznych chłopczyków rasy kundelkowo-niewiadomej. Mali psi bracia długo szukali nowego domu. Dostali wyprawkę z obróżką, smyczą, materacem, karmą oraz wielką chałką i mlekiem, które bardzo lubią. Rodzice nie mogli ich zatrzymać, a chętnych jak na lekarstwo.
Zamieszkali więc w Myszogrodzie i słyną już w całej okolicy. Podczas każdego spaceru wycałowują i wytulają ich wszystkie napotkane dzieci i psiarze. Nie wiemy jeszcze, czy będą małe czy duże. Nie wiemy, czy będą łagodne czy nieujarzmione. Ale MysiKóliki przyjęły je z wielką radością.
Myszka wdziera się między nich na posłaniu i tarmoszą się wzajemnie za uszy. Potem nagle rozlega się mysi pisk: "Za mocno! Ratunku!"
Królik uczcił ich pojawienie się samodzielnym powstaniem i ofiarował im swój leżaczek, energicznie się z niego wyrywając.
Czasem kłócą się między sobą, jak to bracia, ale zawsze zasypiają pogodzeni.
Ten głośniejszy, rozbrykany, to Agrest. Ten cichszy, spokojniejszy, dostojny, to Melon - dla przyjaciół Melonik.