22.1.11

Wyrwane z kontekstu

- Dziadek prosi, żeby mu pożyczyć czołówkę, bo wody gruntowe się podniosły i musi wyłapać ryby w piwnicy.
PS. Czołówka - latarka grotołazów

18.1.11

A nie mówiłam, że przyjdę?

Wieczór, światła pogaszone, kołysanki wyśpiewane. Cisza.
Królik: Mamooo...
Ja: Już nic nie mówimy, Króliczku, czekamy na sen. Cichutko.
Cisza. Czekamy.
Królik: Mamo, ale ja chcę SIUSIU.
Ja: No to biegnij szybciutko i zaraz wracaj, dobrze?
Szur, szur, szur, stuk, puk - Auaa! - Królik trafił na porzucone autko. Wybiegł z pokoju.
Mysz: Mamooo, piiiić.
Ja: No to biegnij kochanie i zaraz wracaj, dobrze?
MysiKróliki napojone i wysiusiane (ponownie). Czekamy na sen. Cisza.
Cisza i wiercikołdry.
Mysz: Mamooo...
Ja: Myszko, już nic nie mówimy, zasypiamy, dobrze?
Mysz: Ale ja muszę ci coś powiedzieć.
Ja: Kochanie, teraz zasypiamy, nie rozmawiajmy już, proszę cię?
Mysz: Ale ja muszę, ja MUSZĘ, prooooszęęęęę.
Ciemno w pokoju, ale i tak widzę jej wielkie błyszczące oczy.
Ja: No dobrze, co chciałabyś powiedzieć?
Mysz: Wiesz co? Jak już skończysz prasoooowaaaaać i tatuś skończy graaaaać, to pójdźcie spać i wtedy do was przyjdziemy, dobrze?
Królik (dla niepoznaki udający dotąd, że już śpi): Tak, bo my się sami boimy spać. Ja się boiłem, wiesz?
Jakieś dwie godziny później:
tup, tup, tup, tup, tup, tup...
Mysz wbiega do pokoju niemal śpiąc jeszcze:
- A nie mówiłam, że przyjdę? - wpakowała się na sam środek łóżka (podbierając mi przy tym poduszkę), wcisnęła łokieć w Tusia, a kolano we mnie i...
z uśmiechem zasnęła.
Za jakieś pół godziny przybiegnie jeszcze Króliczek, by wbić łokieć w mój drugi bok.