No tak, ale właściwie kiedy ostatnio przeczytałam coś z tej mojej ulubionej serii? Chwila namysłu. Jakoś tak przed urodzinami Myszki? Tak, chyba od tamtej pory nic z tego nie czytałam.
Mysz ma już prawie dwa lata.
Dobrze, ale ta seria to przecież nie była jedyna moja lektura. Lubię też opowieści z dziejów narodów, ostatnio czytałam „Historię Imperium Rosyjskiego” Michaiła Hellera (nie mylić z Michałem Hellerem, księdzem i nagradzanym popularyzatorem nauki w jednej osobie). Hm, ale jakoś nie dokończyłam tego czytać. O ile pamiętam, dotarłam do carycy Katarzyny II, która nie mogła pojąć, jak można jeść na srebrnej zastawie przy stole z połamanymi nogami. Zastygła w swoim zadziwieniu i jak długo już tak tkwi? Zaraz, zaraz, czytałam o tym w dniu, w którym zaczęła się rodzić Myszka.
Prawie dwa lata temu
Kiepsko to zaczyna wyglądać. O, ale lubię też czytać o tym, jak powstawały nowe prawa naukowe, nowe wynalazki - może coś z historii nauki miałam w rękach ostatnio? No przecież, że tak! Dostałam od Tusia całą wielką „Historię fizyki” Kajetana! Tak, ale... okazało się, że jest za ciężka na czytanie w łóżku. Lepiej, żeby nie upadła na główkę Natalce.
No pięknie, oburzyłam się na panią dziennikarkę, a sama co? Okazuje się, że od dwóch lat nie tknęłam nawet kijem książek, które były dla mnie przecież takie ważne!
Nie znaczy to, że rzuciłam czytanie. Nie poradziłam sobie co prawda z „Biegunami” Olgi Tokarczuk. Pewnemu panu zaginęli tam żona i syn, a odkąd urodziła się Mysz, mam problem z podobnymi tematami, więc bałam się wrócić do lektury. Pech chciał, że to było prawie na początku książki...
Nie poddaję się jednak, wciąż czytam, ale są to już zupełnie inne książki, znacznie łatwiejsze - być może dlatego, że trudno się skupić, nie wiedząc, czy za chwilę ktoś nie oderwie mnie od lektury. Na szczęście nie ograniczam się tylko do wierszyków i bajek i w ciągu tych dwóch lat przytrafiło się kilka lektur, które mogę bardzo polecić! Oj polecam je, polecam:
- dla miłośników wycieczek w krainę absurdu "Z powrotem" Zbigniewa Batko
- Jerome K. Jerome "Trzech panów w łódce", to klasyka, wiadomo
- dla wielbicieli polskich gór, a Tatr i Bukowiny w szczególności, Antoni Kroh napisał "Sklep potrzeb kulturalnych"
- "Syzyf & S-ka" Ludwika Lewina jest po prostu dla wszystkich
- nie tylko dla varsavianistów polecam natomiast "Long-play warszawski" Stanisława Marii Salińskiego.
Lektury to niezbyt ciężkie, a genialne! Miłego czytania!