17.7.09

Myszka zmienną jest

Ponieważ jeśli chodzi o typowo kobiecą zmienność nastrojów i ogólną nieodgadnioność (jest takie słowo? no to już jest), Ula jest raczej nietypową przedstawicielką swej płci i zawsze da się z nią dojść do tego, o co chodzi, los uznał za słuszne i sprawiedliwe obdarzyć mnie kobietą wprawdzie miniaturową, ale za to stupięćdziesięcioprocentowo zmienną i nieodgadnioną.
Przed wyjściem do pracy:
"Mamo, tata mnie obślinił!"
Po wyjściu do pracy:
"Taaatoooo!!!" i straszny, rozpaczliwy płacz, bo Natka chce buziaka.
Oba stany dzieli mniej więcej 30-sekundowa przepaść.

16.7.09

Ugryzienia i inne kąpielowe bąbelki.

- O tutaj mnie boli, mamusiu, zobacz - podczas kąpieli Mysz pokazała mi komaropodobny ślad w okolicach nerek.
- Ojej, coś Cię tu chyba dziabnęło.
- Taaak, jakiś drapieżnik.
--
- Mamo, mamo, juuuż.
- Koniec kąpieli?
- Tak, zobacz jaka już jestem czyściutka. Czyściusieńka.
--
- Mamo, już się wykąpałam.
- Dobrze kochanie, już idę.
- Mamo, mamo, szybciutko! Szybciutko, szybciutko, bo płyną krokodyle!
--
Po kąpieli:
- Myszko, mogę cię ubrać już?
- Nie! Jeszcze nie. - jest bardzo gorąco, więc wcale się Myszy nie dziwię.
- Chociaż majteczki ci założę.
- Nie. Idę do pracy wiesz?
A później jeszcze zmiana strategii:
- Jestem psem, jestem psem, JESTEM PSEEEEM!
- Nie kochanie, jesteś człowiekiem. Jesteś dziewczynką.
- Nie! Jestem psem, a psy nie mają majtek! Psy nie mają majtek, tylko futro!
Rozbroiła mnie i zgodziłam się.
- Mamo, ja chce być człowiekiem!

13.7.09

Królicze gadanie

- Franek, zacznij już wreszcie mówić, no! - rozdrażniło mnie w końcu to ciągłe myczenie.
- Ależ on mówi! - natychmiast zaczęła bronić go Mysz. - Mówi "mama", "tata", "baba"...
To prawda. Mówi też: "kowa" (krowa), "kokki" (klocki) i "khem" (krem) , ale na "Zobacz mamusiu, gołębie jedzą ziarno na trawie" to muszę jeszcze poczekać. Ach to moje macierzyństwo - takie wiecznie niecierpliwe...

PS No dobrze, dobrze - woła też Melona (Meno), i czasami mówi "Nata", "Tama", "bam", "tak", "nie", "dobdzie" i "źle".
PPS Tak, Mysz naprawdę powiedziała "ależ"

12.7.09

Sowa incognito


Natka usłyszała przez otwarte okno gruchanie synogarlicy.
- Słyszysz, tatusiu? To sowa!
- Nie, to synogarlica, taki ptaszek podobny do gołębia.
- Słyszę huhuwanie, to musi być sowa.
- Ale ja widziałem synogarlicę na parapecie!
- To sowa przebrała się w sernicę.
Na szczęście na spacerze mogłem jej pokazać siedzącą na latarni synogarlicę, która huhuwała jak trzeba i mój autorytet zyskał konieczną podbudowę.
PS Dziś na spacerze MysiKróliczoMelonowym:
- Słyszysz mamo? Słyszysz? Hu huu hu! Hu huu hu! To sowagarlica, wiesz?
fot. (c) Dixi na podst. GNU FPL