24.6.08

Na Dzień Ojca

Dziś w prezencie dostałem od Frania mnóstwo pięknych uśmiechów i kilka godzin bezcennego wolnego czasu, podczas których leżał sobie w leżaczku i bawił się albo leżał w wózku i spał, a od Myszy formę dzierżawczą - Woda... Natki! - powiedziała, pociągając z zielonego kubeczka.
I jeszcze procedurę dwufazowego ściągania misy z truskawkami (faza pierwsza: z centrum stołu na brzeg, przeprowadzana z krzesła, faza druga - z brzegu stołu na krzesło, przeprowadzana z podłogi) i zachłannego wyżerania ich... z obrywaniem ogonków - widok, który odebrał mi na chwilę mowę.
I poranną wycieczkę po bułki. I Franiowe piski radości. I tyle innych cudów, z których część na pewno przegapiłem.
Czuję się bardzo obdarowany!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.