- Natka! - huknęło jak z armaty. Mysz okrągłymi oczami spojrzała na tatę, któremu chyba coś odbiło, bo ona przecież siedzi sobie grzecznie na sedesie i siusia.
- Dlaczego mnie nie zawołałaś! Trzeba było mu coś powiedzieć! Zobacz, co narobił!
Faktycznie - brudna woda z wiadra rozlewała się wielką kałużą z mopa, którym Królik na wzór taty próbował myć podłogę w łazience.
- On jest mały, a ty powinnaś krzyknąć "Franiu, nie wolno"!
***
Tego wieczoru Tata na Myszogrodzie wzdychał i stękał, jakby był to wieczór wigilijny z jego kilkunastoma potrawami. Wreszcie przemówił do swej małżonki w te słowa:
- Nie możemy od nich oczekiwać, żeby donosili na siebie, prawda?
- Prawda. Już lepiej niech przeciw nam spiskują.
I na tym na razie stanęło.
8.1.10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"Donosili"-cóż to za brzydkie słowo (brrr), "świadczyli prawdę o najbliższych członkach rodziny" brzmi op wiele lepiej.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza że mają wtedy prawo do odmowy zeznań :)
OdpowiedzUsuńzłote dziecko! takie pomocne chciało być, rodziców odciążyć, podłogę umyć! a że coś tam nie wyszło...
OdpowiedzUsuńzuch chłopak - tak czy siak :))
Tak też sobie pomyślałem, jak już wytarłem podłogę :)
OdpowiedzUsuń