28.7.08

Gdybyśmy dwa takie czołgi mieli...

Sobotnie popołudnie. Poszliśmy z dziećmi oglądać próbę inscenizacji walk powstańczych na Dymińskiej przy cytadeli. Chcemy zobaczyć próbę, bo w czasie głównej inscenizacji może być dla naszych MysiKrólików nie tylko zbyt głośno, ale i zbyt tłumnie. Długi na dwa metry przebrany za powstańca szwagier Marcin macha do nas z bramy. Czekamy. Próba jeszcze się nie zaczęła. Słońce praży, aktorzy leniwie się przechadzają. Wokół nas pełno niemieckich mundurów. Niby wiemy, że to tylko inscenizacja, niby nas tam wtedy nie było, niby znamy to tylko z filmów, a jednak od tego widoku ciarki po plecach biegają jak szalone.

W stronę cytadeli zmierza grupka aktorów przebranych w niemieckie mundury. Drogę przecinają im przechadzający się między bramami aktorzy w powstańczych barwach. Cisza, spokój, słońce przygrzewa.
- Skrzyżowanie bezkolizyjne - zauważa Tuś. Ciarki.
Przed nami stoi grupka hitlerowców, rozmawiają wesoło. Podbiega do nich brudny, wymięty powstaniec i głośno warczy:
- Was tu nie ma! Zjeżdżać stąd, ale już!
"Hitlerowcy" potulnie się oddalają. Nagle ciarki szlag trafił.
Skrzyżowanie bez kolizji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.