30.7.08

Złoto Majów

Królik lada dzień skończy siedem miesięcy, z rozmachem wprowadzamy mu więc nowe smaki. Jedne od razu chwytają go za kubki smakowe, z innymi musi się jeszcze troszkę zaprzyjaźnić. Wczoraj nadszedł czas na przełomowe odkrycie. Wieczorna kaszka miała zupełnie nowy, nieznany wcześniej odcień, aromat i smak. Na widok zbliżającej się łyżeczki Królik spoważniał, a jego oczy pytały: "Mamusiu, czy to naprawdę konieczne?"
Spokojnie, powoli pozwoliłam mu najpierw odrobinę posmakować. W oczach pojawiło się zdumienie. Franio otworzył buzię nieco szerzej i pozwolił sobie wpakować całą łyżeczkę kaszki prosto do zaciekawionej paszczy.
Chwila namysłu, trochę jakby niedowierzania - można niemal zobaczyć, jak kaszka otula każdy zakamarek króliczego języka i rozpływa się po całej buzi.
Wyraz zdumienia powoli zamienia się w delikatny uśmiech. Królik patrzy na mnie z coraz większym uwielbieniem. Uśmiech rozlewa się na policzki, rozświetla oczy, cała buzia promienieje! Eksplozja szczęścia!
- Taaaak - wyraża całym sobą nasz niemowlak - taaaak, poproszę jeszcze.
Po chwili szczęśliwy Królik uznał, że zbyt wolno podaję mu kolejne łyżeczki i pospieszał mnie, radośnie machając wszystkimi kończynami, więc nie cała kaszka trafiała już do buzi. Po skończonym karmieniu nasz synek wyglądał jak Murzynek Bambo gdzieniegdzie tylko oprószony pudrem. Nie było wyjścia, trzeba było umieścić w wannie Frania razem z ubraniem i dokładnie oczyścić go z kaszki. Po takiej kolacji nasze szczęśliwe Maleństwo spało dzielnie do samego rana.
Króliczek właśnie odkrył i (pokochał!) czekoladę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.