Dziś Natka tradycyjnie nie chciała jeść obiadu, a kiedy oświadczyłem jej, że cukiereczki są tylko na deser po obiedzie, zrobiła podkówkę i powiedziała: "Nie dostanę cujeczka?... Nie dostanę? To okropne!", po czym zaczęła szlochać wtulona w moje ramię. Iść spać wieczorem też nie chciała, to znaczy chciała, ale z Ulą. A że ostatnio w kółko chodzi spać z mamą, uparliśmy się, że tym razem ja ją położę. I znowu szlochy i protesty, potem taktyczne wybiegi po herbatkę zakończone chowaniem się za Ulę na łóżku, i płacz, kiedy ją zaniosłem sztywną i urażoną do pokoju dzieci. Aż puściłem starą płytę z kołysankami-utulankami i pierwszy raz od dawna śpiewałem jej, noszonej na rękach jak niemowlę. I kiedy już pokazała łapką na łóżeczko i ułożywszy ją do snu powiedziałem, że ją kocham, usłyszałem:
- Ja też... kocham cię.
6.11.08
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wasza Natka jest niesamowicie podobna do Tosi!!
OdpowiedzUsuńTe same teksty, zachowania, pomysły...
Za każdym razem, kiedy czytam nowe wpisy kręcę z niedowierzaniem głową i zastanawiam jak to możliwe, hehe...
Bo przecież obie są oczywiście niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju!
Mam nadzieję, że uda nam się w końcu spotkać...
Jestem pewna, że nasze dziewczynki szybko się ze sobą dogadają.
Pozdrawiam bardzo cały Myszogród - mama tosi i helenki
Zgadzam się z radością, że obie są absolutnie wyjątkowe, i to w dodatku w zbliżony sposób :)
OdpowiedzUsuńA spotkać się musimy, tylko chyba już w Warszawie, bo na ognisko na działce za mokro i zimno... :(
Zapraszamy do nas! Szczegóły uzgodnimy inną, mniej publiczną drogą :)
robi, robi, robi...
OdpowiedzUsuńPewien chłopic, gdy nie chciał spać w swoim łóżeczku, wołał, że chce siusiu. Babcia go wyjmowała a on później wyokrzystując chwilę nieuwagi czmychał z nocnika do jej łóżka. Przyłapany na gorącym uczynku wracał na nocnik i mówił "robi, robi, robi", by za moment znów znaleźć się (niby przypadkowo) pod babciną pierzyną.
Chłopiec ma dziś już 30 lat, zaś wyrazenie "robi, robi, robi" weszło na stałę do rodzinnego słowniczka.
buziaki
Ech, a mnie z bratem rodzice po bajce zamykali w pokoju i mogliśmy łazić po ścianach, byle cicho... Potem przychodziła kontrola, ale nauczyłem się oszukiwać tak bezczelnie, że w łóżku leżał symulant z koców, a ja nakryty innymi kocami czytałem pod stołem książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Myszogrodu dla chłopca, jeśli masz z nim jakiś kontakt ;)
Ponieważ, ów chłopiec jest moim rodzonym bratem, kontakt z nim mam utrudniony (jak to między rodzeństwem bywa). Jednkże często rozmawiamy, więc pozdrowienia przekaże ;-)
OdpowiedzUsuńZAKAZAĆ jej cukierków.
OdpowiedzUsuńZAKAĆ jej jeść. Dzieci mają sprzątać, a nie jeść i żeby im biodra rosły.
A potem cycki im nie będą rosły.
I co bedzie? Cukieeeeereczki.
TWOJA to będzie wina.
TWOJA MATKO.
Moja wina, moja wina, moja wielka matki wina! :)
OdpowiedzUsuń