- O, nędzna mamono! - pomyślałem słowami Robinsona Cruzoe na widok tego zdjęcia zrobionego przez Ulę. Natka bawi się monetami z PRL-u i innych państw, których już nie ma, ale dla niej, choć mówi na nie "moneta pieniążek", to tylko ciekawe krążki - każdy inny, każdy z własną długą historią, jedne ciężkie jak grzech, jak 20 z Nowotką, inne lekkie jak piórko, zwłaszcza piątka z rybakiem - zabawne, dźwięczące, błyszczące nic.
Pieniądze to dla niej abstrakcja i pewnie nią pozostaną, chyba że krach zaufania spowoduje powrót do monet z kruszcu.
9.11.08
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przyłapałam Was na gorącym uczynku tzn. że Natce nie dajecie pieniążka na tacę. Ha! Gdy wdrażaliśmy Dzidka do "wytrwania na stanowisku" podczas mszy, ten punkt był nader cenny. Zatem nasz 2 letni syn wiedział, że pieniążki służą aby dac je do koszyczka i za to pogłaszczą go po główce.
OdpowiedzUsuńA poza tym: urocza fotka!
Buziaki
To prawda, Natka zwykle biega i krzyczy "WOJTUSIUUU!" (podczas podniesienia) albo tuli żyrafkę (tak została uwieczniona podczas pewnego ślubu), dlatego staramy się z nią chodzić na Msze dla dzieci albo zostawiamy z babcią.
OdpowiedzUsuńGdy dzidek skonczył 1,5 zaczęlismy od niego wymagać "odpowiedniego" zachowania na mszy. Szło z oporami ale sie udało i gdy miał 2 lata moglismy sie już nieo skupić na modlitwie a nie na ganianiu za synem. Obserwuję naszych znajomych i sądzę, że kiedyś sie trzeba przełamać. Synek Prulińskiej jest bardzo żywy ale mimo to chodzą razem do kościoła i mają za kazdym razem mniej z nim problemów. Natomiast inni znajomi nie chodzili z dzieckiem i nadal nie chodzą, bo sobie "nie daja z nim rady". Nie ma sie co łudzić, kiedys ta gehennę trzeba przejść, im wcześniej tym, lepiej.
OdpowiedzUsuńodwagi!
Pieniążki kochane rodzice przyślijcie... stare , wkacyjne, ale nadal aktualne....
OdpowiedzUsuńBosa Natka już wie, że pieniążki szczęścia nie dają, pozwalają tylko spędzić nieszczęście w jakim takim komforcie....a swoją drogą mogłaby oddawać do nocnika inne rzeczy a nie pieniążki.
Okazuje się, że niektóre monety z PRL-u mają dużą wartość numizmatyczną, np. "białe" 2 zł. Miało wartość w metalu, więc było wycofywane i oddawane do hut. Niewiele ich ocalało, zwłaszcza w stanie "Stempelglanz". Również 5zł. z rybakiem, ale tylko któryś tam rocznik.... sam nie wiem. Znaczek Mauritius też nie miał wielkiej wartości, a teraz tylko 1 cały egzemplarz ma królowa brytyjska. A gdyby tak ktoś z przodków kupił obrazy Van Gogha i dziś miał je na strychu?
Buziaczki od Myszołowa.