- Jeszcze, jeszcze! - woła Mysz gdy nie dość szybko podaję MysiKrólikom kolejne cząstki mandarynki. Czworo wygłodniałych oczu pazernie patrzy mi na palce. W mgnieniu oka wchłonęli pierwszą mandarynkę, potem drugą, trzecią...
- Mamo, jesteśmy takie potwory głodory! - z błyskiem w oku wołała Myszka. - A w tych mandarynkach jest tak dużo soczku takiego pysznego, ale takiego trującego i takiego kwaśnego troszkę też.
MysiKróliki tak były zachwycone mandarynkami, że ledwie udało mi się uratować ostatnią dla Tusia. A i to tylko dlatego, że rozpromienione oczęta wypatrzyły w końcu wielką gruszkę.
25.11.09
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ach :) Jak fajnie znowu Was czytać :))) Smaczengo Mandarynkowym Potworom ;)
OdpowiedzUsuńWidzę że Myszka nawet o mandarynkach coś niesamowitego potrafi wymyślić ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, dziś podniosłam na nią głos, a ona z zasmuconą minką mówi:
OdpowiedzUsuń- Mamo, nie krzycz na mnie, bo tak strasznie boli mnie serce.