3.6.08

Mysie wołacze

Mysz posiadła umiejętność, której ni w ząb pojąć nie może niejeden "duży". Potrafi korzystać z wołacza! Przytłaczająca większość spamerów zwraca się do nas w stylu: "Drogi Alfred! Droga Hermenegilda!". Zdarzyło mi się nawet otrzymać spam zaczynający sie od słów: "Szanowny Urszula!" Jeszcze trochę i będzie: "Drodzy Eferalgan i Polopiryna!"
Tymczasem nasza Myszka wie, że tak nie można. Sama odkryła, że choć to jest "Babcia", woła się do niej "Babciu!". Z pracy wraca "Tuś", ale weź mnie na rączki "Tusiu, Tusiu!". Mało tego - Mysz wie nawet, że jeśli Mama nie reaguje na żadne zwyczajowe zawołanie (bo akurat robi coś, czego - jak się jej tylko wydaje - nie można przerwać), należy użyć najwyższej formy wołacza: "ULU!" Mama zjawia się natychmiast i jeszcze jest cała rozpromieniona, bo szczęśliwa, że nigdy nie będzie musiała tłumaczyć ukochanej córci, że do poprawnych form NIE NALEŻY "Ulo" :)
Bardzo jesteśmy dumni z tych nowych, nieustannie ćwiczonych umiejętności. Mysz ekstra sobie poluje do wołacza wszystkie ważne imiona i nazwy: Tusiu, Babciu, Dziadku, Dzidziu, Jasiu, Hipku, Piesku, Mamu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.