Na Żwirkach pracuje się ciekawie. Ba, światowo nawet. To Benedykt przejedzie szesnasty, to Condoleezza (dla przyjaciół Condie). I przyjemnie to i prestiżowo.
Ale gdy rano spieszy się człowiek (niejeden, dodajmy) do pracy, to naprawdę, ale to naprawdę chciałoby się, żeby te wszystkie głowy mniej lub bardziej państwowe nie wracały akurat z balu naszego niepodległego.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich, których dziś rano zakorkowało - nie martwmy się, następna taka impreza dopiero za dziesięć lat.
12.11.08
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie narzekaj. Tu gdzie ja mieszkam, a Ty się w porę wyprowadziłaś (intuicja?) ja mam ich na pęczki. Condie mieszka w Sheratonie, co tydzień jakiś bieg czy maraton, na co dzień pochody niezadowolenia czy innej równości, wieńce pod Witosem, a ci wszyscy co z lotniska i na przejadą raz, tu jeżdżą jak opętani po kilka razy dziennie od belwederu do pałacu prezydenta tam i z powrotem czy do innego sejmu na przykład… Proponuję zerwać stosunki dyplomatyczne z resztą świata, zawiesić prace sejmu i wprowadzić ustawowo dobrobyt i równouprawnienie, żeby nie było niezadowolonych i nierównych. :)
OdpowiedzUsuńZawsze wiedziałam, że to jakaś ściema z tą intuicją, że niby tylko kobieca jest ;)
OdpowiedzUsuńW samą porę, w samą :) tylko szczyt antyglobalistów mnie przyłapał, ale to przypadkiem, bo zdarzało mi się tam już tylko pomieszkiwać :)
Pęczki pęczkami, ale na Hożej jakie pączki zawsze były... ech, rozmarzyłam się...
Za ustawowym dobrobytem jestem całym sercem :D
I niech jeżdżą sobie, niech jeżdżą - w końcu nie zawsze można w pracy tak światowo usprawiedliwiać spóźnienie ;)
Fakt... pączki na Hożej nadal wyśmienite. :)))
OdpowiedzUsuńPotrafisz zdesperowanego pocieszyć...
Zawsze do usług :)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak na wsi. Czasem tylko śnieg zasypie...
OdpowiedzUsuńI jeszcze od szufelki przy odśnieżaniu endorfinki się wydzielą - same plusy :D
OdpowiedzUsuń