12.12.08

Dentysta zalecił

Myłam umywalkę i przełożyłam wszystkie pasty, mydła, butelki i buteleczki na zamknięty sedes. Przyszła Mysz. Przebiegłam wzrokiem (jaka szkoda, że takie bieganie nie pomaga zrzucić wagi) po sedesie i uznałam, że nie ma tu nic niebezpiecznego, więc nie wygoniłam Natki. Zaczęła się słynna już zabawa w ustawianie większych i mniejszych buteleczek:
- To jest tata, a to jest mama. To są rodzice. A tu jest dziecko. O, mamo, wylało się!
Żółty płyn rozlał się po akrylowej pokrywie sedesu. Zabrałam się za mycie. Przetarcie mokrą szmatką nie pomogło. To może mleczko do czyszczenia? Nie, też nie bardzo. Weźmy więc rozpuszczalnik. Nic z tego. Hmmm... Może ocet? Może roztwór kreta? Woda utleniona? Olej? Nie, nic nie działa. Zaciek na pokrywie i desce sedesowej jak się żółcił, tak się żółci. Może to i kolor tematycznie bliski, ale estetyczny nie za bardzo. Cóż, zostaje nam kupno nowej deski.
Zgaduj teraz zgadula - co to za środek tak zażółcił nam sedes bezpowrotnie? Apteczny płyn do płukania zębów. Leczniczy, na dziąsła. Zalecony przez naszą przemiłą panią doktor, a jakże!
Pozdrawiam wszystkich żółtozębych! ;)

2 komentarze:

  1. gabriela13@autograf.pl16/5/09 10:33

    Przypomniało mi się pewne spotkanie ze znajomymi, podczas którego zaatakowały nas bez skrupułów komary. W kontrataku spryskaliśmy się specyfikiem odstraszającym te krwiożercze owady. Specyfik podsiadał,nota bene, przyjemny, konwaliowy zapach i co prawda, nie był zalecony przez lekarza (ani tym bardziej dentystę), lecz też zapadł mi głęboko w pamięć swoimi nieodwracalnymi skutkami- rozpuścił mi rajstopy. Nie mam tu na myśli rozpuszczenia w sensie wychowawczym, lecz zdecydowanie czysto chemicznym.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mama na Myszogrodzie16/5/09 10:33

    To komary musiały być zachwycone, takim ułatwieniem dostępu do Twoich smacznych nóg. Mniam, mniam :D

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.