13.3.09

Gadanie do słupa, przytulanie drzewa

Natka wpadła na słup w kuchni. I zaczęła go okładać foremkami do lodu trzymanymi w ręce.
- Ty niedobry!...
- Słupie. Jestem słupem i bardzo przepraszam. Widziałem, jak się zbliżasz, ale nie mogłem się odsunąć. Bo jestem tylko słupem...
- Zobacz, to takie... yyyy... czerwone serduszka! Nie płacz już!
- Bardzo ładne. Czerwone i czarne.
- To foremki do lodu.
- Dziękuję ci za pokazanie mi ich. Jak się jest słupem i cały czas się stoi, to jest nudno.
- A zobacz, to... uff... takie butelki... ufff... ciężkie.
- Niebieskie jak niebo. A co w nich jest?
- No, woda.
- Woda! Pamiętam, jak kiedyś byłem drzewem, to piłem mnóstwo wody. Bo ja byłem kiedyś sosną, wiesz?
- Taaak? A to moje pudełko, drzewo. Żółte, z pszczółką Mają!
- Bardzo piękne. Pszczoły czasem siadały na mnie w lesie.
- A to jest książeczka. O iskierce!
- Książki są z papieru. Wiem, bo wielu moich kolegów z lasu poszło na papier.
- Nie uderzaj mnie więcej, drzewo! (cmok)
- Przepraszam.
(Kwestie słupa/drzewa wygłaszał tata)
PS W czasie pisanie tego posta Mysz co chwila podchodziła i mówiła na przykład:
- Tata, pokażmy zabawki drzewowi! Bo mu będzie przykro!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.