26.10.09

Barykada

Przyszła do pracy nowa pani. Pani, nazwijmy ją, Nowa. Pracy, jak wiadomo, w pracy dużo, więc się bardzo ucieszyłam. "Odciąży nas", pomyślałam naiwnie. Jako że pani Nowa była nowa, uznałam że należą jej się szczególne względy - tak na początek przynajmniej. Byłam dla niej bardzo uprzejma, pomocna i generalnie wyjątkowo milutka. To nic, że nic nie umie - w końcu jest nowa, nauczy się. To nic, że trochę plecie - jest nowa, wdroży się. To nic, że ma nieco odpychający sposób bycia - poznamy się. Poza tym pani Nowa jest w wieku mojej mamy i ma prawo być nieco dziwaczna.
Trzeciego, może czwartego dnia pani Nowa zaczęła być wobec mnie władcza. Z początku wydawało mi się, że się przesłyszałam i nie zwróciłam większej uwagi.
Niestety po którymś kolejnym wtrąceniu się do mojej pracy i pouczaniu mnie tonem nieznoszącym sprzeciwu (przy jednoczesnym braku wiedzy w temacie, dodajmy), nie było już wątpliwości - pani Nowa uznała mnie za swoją podwładną!
No tego już było za wiele! Ani wiedzą, ani rozumem, ani poglądami ("Majorka była kiedyś piękna, ale teraz to jest już całkiem rozdeptana") nie mogła mi pani Nowa niestety zaimponować, a braku wiedzy nie można nadrabiać wiekiem (Chopin nie może być uważany za Polaka, bo nie dość, że nie znał polskiego, to jeszcze wyjechał do Francji w wieku dziecięcym - tak, tak, nie trzeba przecierać monitora, takie właśnie opinie padały z jej ust).
Szkoda czasu na opisywanie jej prób budowania pozycji. Grunt, że nie miałam wyjścia, musiałam się okopać. Jestem dla pani Nowej najbardziej nieprzyjemną osobą w pracy. Dziś na przykład łaskawa była pouczyć mnie, że mam nieodpowiedni pulpit , bo na zdjęciu nie widać twarzy moich dzieci. Bez cienia wahania odparłam, że nie każdy ma prawo ich buzie oglądać.
Nie czuję się z tym komfortowo, przyznaję, ale nie mam wyjścia, bo jeśli nie traktuję jej z buta, zaczyna mi wydawać rozkazy.
Strasznie mi przykro że na tym świecie istnieją ludzie, dla których uprzejmość jest oznaką słabości.

1 komentarz:

  1. wysłałam maila w wiadomej kwestii ;) jakby znów nie doszedł to spróbujcie może poszukać w spamie, mi gmail często takie psikusy robi :)

    a sytuacji w pracy współczuję szczerze i życzę wytrwałości mimo wszystko :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.