15.10.09

Korki a mechanika cieczy

No i zaatakowała nas zima tej jesieni.
Każdy, kto wychylił wczoraj nos na ulicę, musiał przeżyć lekki szok na widok śniegowej brei rozjeżdżanej przez letnie opony. Byłam lekko przerażona na myśl o jeździe do pracy. Od czasu bliskiego spotkania z opancerzoną furgonetką do przewozu funduszy (z której natychmiast po "spotkaniu" wyskoczył uzbrojony wojownik gotów bronić się przed niespodziewanym atakiem niewiasty) nie uważam się za pierwszą kierownicę naszych dróg, jednak często spotykam się z jeszcze gorszymi. Skojarzenie brei, zdolności moich, zdolności innych i, co gorsza, braku zdolności pozostałych układało się w obraz przepięknej zaśnieżonej katastrofy.
Tymczasem nigdy w życiu nie jechało mi się samochodem tak fantastycznie! Wszyscy jechali co prawda 30km/h (co mnie zwykle frustruje ponad miarę), ale ruch odbywał się tak płynnie jak nigdy! Żadnych gwałtownych przyspieszeń, żadnego nagłego hamowania (co w okolicach Miłobędzkiej, Racławickiej, Żwirki i Wigury i Banacha jest wręcz niespotykane).
Okazuje się, że między samochodami, a płynącą cieczą nie ma aż tak wielkiej znowu różnicy - poniżej pewnej prędkości ruch w obu przypadkach odbywa się lekko, łatwo i przyjemnie - ot takie sobie płynne przepływanie...
PS. Tak swoją drogą mechanikę korków już dawno pokazywał mi Tuś:
http://www.youtube.com/watch?v=Suugn-p5C1M

5 komentarzy:

  1. Brawo dzielna Mamo na Myszogrodzie!

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi auto wysiadło więc chyba tej płynności póki co nie doświadczę. Ale przyznam się, że jakoś tak znowu bardzo nie żałuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mama na Myszogrodzie15/10/09 23:39

    No tak, teraz to już śnieg stopniał, deszcz wysechł, więc z płynności znowu nici i nie wiadomo kiedy przytrafi się następna okazja ;) Ale autko już działa, czy to poważniejsza dolegliwość?
    Bardzo dziękuję za brawa :D Pan opancerzony też był moimi zdolnościami zachwycony (głównie dlatego, że nie awanturowałam się, że tak niespodziewanie stanął w niedozwolonym miejscu ;D)

    OdpowiedzUsuń
  4. autko niestety wciąż stoi... wilgoć i zimno mu nie służą od jakiegoś czasu. czeka na ciut mocniejsze słońce żeby ruszyć - prosto do serwisu...

    OdpowiedzUsuń
  5. Mama na Myszogrodzie19/10/09 01:58

    Oj, to trzymam kciuki za dobrą pogodę! Niech autko się trzyma i wytrzyma :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.