9.5.12

Warszawa-Livorno

Ten post nazywał się początkowo Warszawa-Zirndorf, bo zaczęliśmy go pisać w kawiarni Playmobilu, ale nam się skończył dostęp. Potem zaczął się dopiero na kempingu Venezia w Wenecji, ale był tak żałosny, że nic nie dało się zrobić. Z tym powszechnym dostępem to jakaś bujda. (McDonalda, gdzie ponoć zawsze jest otwarte WiFi, trzymamy w odwodzie na ostateczną potrzebę). Teraz, 12 dni od wyruszenia w drogę, siedzimy nad brzegiem Morza Śródziemnego na kempingu koło Livorno i jesteśmy szczęśliwi.
Początkowo dzieci były szczęśliwe programowo, a my przypadkowo, systemowo i indukcyjnie. Odwiedzaliśmy bowiem zgodnie z programem atrakcje dla nich (Saurierpark, Playmobil, Eisenbahnwelt), a my oglądaliśmy ciekawe rzeczy niejako przy okazji, ale cieszyła nas nasza wielka podróż i szczęście dzieci. Potem się odwróciło i srebrne głosiki zaczęły narzekać, że ciągle tylko jakieś głupie stare domy i głupie straszne dziury i góry. Ale na każdym placu zabaw wraca im humor, a przecież ich placem zabaw jest cały świat. No, na razie Europa.
A teraz już pokaz slajdów z pierwszych pięciu dni z komentarzem gospodarzy. Prosimy nie chrupać za głośno paluszków.

 Dinozaury wcale nie są straszne! (Saurierpark Kleinwelka)

Chodzenie po linach to co innego, choć chwilę wcześniej Mysz zaliczyła ściankę wspinaczkową.

Walczące rodzeństwo tak naprawdę zrozumie tylko... inne walczące rodzeństwo.

Mama na Myszogrodzie ma zdjęcie z lat dziewczęcych w tej samej paszczy.

Po kąpieli w fontannie najlepiej ogrzać się od czegoś suchego i ciepłego. Albo kogoś.

 Pierwszy kemping był jednocześnie pod Dreznem i nad jeziorem. Z zagranicznymi kaczkami!

Nasz tymczasowy dom źle się komponuje właściwie wszędzie, ale bez niego by nas tu nie było.

Drezno. Ta mozaika przedstawia saksońskich książąt i ich herby (są więc i polskie orły). Ponoć zeszkliła się od żaru podczas nalotu i burzy ogniowej w 1944 roku, kiedy jednej nocy zginęło od 60 do 150 tysięcy mieszkańców i uchodźców.*
*Po powrocie TnM przeczytał kupioną w Dreźnie książkę, wedle której najbardziej wiarygodne źródła szacują liczbę zabitych na 25 do 40 tysięcy. 

"Nie lubię zabytków i pozowania" - dobrze udaje, prawda?

Szwajcaria Saska.

Stop! Czerwone światło! (Eisenbahnwelt, Kurort Rathen).

Dodajmy dla pełni obrazu, że pociąg robi ciuch, ciuch, ciuch.

Torów w skali H0 jest tu podobno 4500 metrów, a jeździ po nich 30 składów.

A i tak największą atrakcją był guzik, który puszcza wodę...

 Pierwsza rzecz po wejściu do Playmobil Fun Park w Zirndorfie - przywitać się z parą królewską.

Tutaj każde dziecko znajdzie coś dla siebie i wszystkim można się bawić.

Wszystkie księżniczki muszą iść spać.

Królik też wspiął się na samą górę, pierwszy raz!

Najwięcej czasu dzieci (zwłaszcza Mysz) spędziły przy zwierzętach.

Uwaaaagaaaa! Jaaadę!!!

 Nawet z brontozaura nie zjeżdżało się tak fajnie!

Noc spędziliśmy na parkingu w Werfen przy ulicy Eishoehlengasse 30. Od numeru 20 dzieliło nas 5 km serpentyn. Ale co za widoki...

Do lodowej jaskini trzeba iść i iść...

I jechać kolejką linową....

Na górze czekają tosty z szynką i serem. A na nie czekają górskie kosowrony.

 Potem trzeba znowu iść i iść...

I wreszcie jest - największa lodowa jaskinia w Europie. Niestety nie wolno w niej robić zdjęć. W środku trzeba jeszcze, niosąc karbidówkę iść i iść i iść po wąskich schodkach, aż dojdzie się na 1760 m. Jest się wtedy głęboko w sercu góry, a wokół tylko skała i lód. Leży tam Alexander von Mörk, który położył wielkie zasługi na polu wpuszczania mieszczuchów tam, gdzie w życiu nie mieliby szansy dotrzeć.
Obok jaskini jest toaleta z bieżącą wodą...

Kemping w Schwarzenau nad Achensee jest bardzo przyjazny i piękny.

Ale nie tak piękny jak samo Achensee...

Lokomotywka z 1898 roku zaciągnie nas do Jenbach.

Hura, zaraz odjazd!

Tatusiu, dlaczego nie wsiadasz?

Ja dojadę kamperem, Myszuniu (i też będę miał przygody - z GPS-em).

Czarne chmury przypłynęły prosto z karbonu.

Zobacz, mamo, okno się otwiera!

Ale nie wolno przez nie wysiadać...

Pan maszynista nalegał też na zdjęcie z Myszomamą, bezskutecznie.

(za jakość techniczną zdjęć przepraszamy, nie kliknęła nam się jedna opcja przy zmniejszaniu)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.