29.5.08

Pająk a Gagarin

Pająk musiał wsiąść na działkach albo może zabrał się na gapę razem ze sprzętem ładowanym do bagażnika. Był pokaźny, z tłustym odwłokiem znaczonym wzorkiem z plam i krzepkim głowotułowiem z ósemką czepnych odnóży. Zauważyłem go, gdy z wprawą wciągał się po linie na podsufitkę. Zapaliło się zielone, ruszyłem, cały czas strzygąc okiem na kompletnie nieoczekiwane zagrożenie. Zagrożenie przed maską, zawsze obecne, magicznie zeszło na dalszy plan.
Miałem rację - nikt nie próbował mi zajechać drogi, podczas gdy stawonóg na suficie rozejrzał się i zaczął wędrować w moją stronę. Pewnie skokami mógłby wylądować mi za kołnierzem w pięć sekund, ale trzymałem go w szachu, przyspieszając i skręcając ostro.
Nie lubię pająków. No dobra - boję się pająków. To tak na wypadek, jakby ktoś nie skumał.
Zaparkowałem, nie zderzając się jakimś cudem z nikim. Wyjąłem ciemne szkła z futerału i złapałem do niego pasażera na gapę, by zaraz wypuścić go na pień lipy. Wróciłem do auta.
Wtedy uderzyła mnie myśl: po grzyb się fatygować? Tracę cenne sekundy na ratowanie pająka, kiedy codziennie płacę za możliwość strawienia i wydalenia istot daleko bardziej świadomych siebie i bliższych mi na ewolucyjnej ścieżce.
"Major Gagarin zginął podczas lotu ćwiczebnego samolotem MiG-15 UTI. Natychmiast pojawiły się plotki, że był pod wpływem alkoholu." Na pewno wielu oklaskiwało jego śmierć. Gdyby mieli wtedy fora internetowe, pewnie daliby wyraz swej satysfakcji.
Dzięki, Trójko. Twoje "Tym żył świat" w jednej chwili dało mi odpowiedź na moje wątpliwości.
To co, że wciąż nie potrafię jej zwerbalizować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.