24.11.08

Pączkujący świat

Wracaliśmy z Ulą z dorocznego spuszczania wody (z instalacji działkowej, żeby mróz jej nie rozsadził), gdy luźne rozważania o technice jazdy na śniegu naprowadziły nas na wspomnienie czasów przednarzeczeńskich, kiedyśmy to moją Kaczką, czyli czerwonym Fordem Ka o historii mrocznej jak cienie na ulicy Stalowej, jeździli po zimowej Warszawie, szukając zacisznych miejsc, by móc w spokoju porozmawiać albo pomilczeć sobie. Bo w domach nie przyznawaliśmy się jeszcze w pełni do niespodzianie znalezionego szczęścia, a siedzieć w kawiarni można wprawdzie długo, ale nie można całkiem szczerze się porozumiewać. To najpiękniejszy okres w moim życiu, pomyślałem, i w tym momencie poczułem bardzo silne wrażenie, jakbym patrzył z górskiej ścieżki w dolinę, w miejsce, którędy szliśmy jakiś czas temu, z wysoka takie małe i dalekie. Nie straciło nic na uroku ani znaczeniu, a jednak teraz jesteśmy wyżej.
To w moim wypadku o tyle nowe, że wcześniej, wspominając jakieś dawne dobre czasy, zawsze miałem wrażenie, że patrzę wstecz na bezpowrotnie miniony wiek złoty. Teraz, choć przecież początków wielkiej miłości nie da się z niczym porównać, czuję, że od tamtych czasów świat wiele zyskał. Wzbogacił się o nowe, niesłychanie ważne elementy.
Gdyby ktoś nie wiedział, jakie - to głównie o nich jest ten blog. :)

4 komentarze:

  1. Mama na Myszogrodzie15/5/09 21:37

    A ja bardzo lubię góry :) a Tatry, to nawet kocham :)

    OdpowiedzUsuń
  2. gabriela13@autograf.pl15/5/09 21:37

    Pięknie...jest w górach. Jeżeli ktoś myśli, że miłość można zakonserwować, to się myli. Miłość nie jest jak wino, które zamykamy w szczelnej butelce, kładziemy pod katem w piwniczce i czekamy latami nie do końca pewni, co w butelce się znajduje do latach wino czy ocet. Dla mnie to bardziej jest bigos, który im starszy, im częściej podgrzewany, im ma więcej składników poza damska kapustą i męską wieprzem (może odrobinka Króliczka, może Myszki hi hi) nabiera smaku. Zaś przede wszystkim bigos trzeba podgrzewać i podgrzewać ciepłem rodzinnego życia. Takie danie to dopiero palce lizać!
    serdeczności
    Gratuluję tekstu, już go wpisuje na listę onetową, może się zachwyca tak jak ja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tata na Myszogrodzie15/5/09 21:38

    Bigos podobno warto po podgrzaniu zamrozić i tym się różni od miłości. Między innymi. Ona też wprawdzie zyskuje nowe smaki po rozmrożeniu, ale nie warto... Bo po rozmrożeniu może się okazać, że niby wszystko jest jak było, ale coś się ulotniło.
    Przepraszam, zaczynam rymować, chyba głodny jestem. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie zamrażam ;-)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.