- Chcesz mamo cukiereczka? - z szelmowskim uśmiechem spytała Mysz, podając mi paczuszkę z ziołowymi landrynkami.
- Nie, dziękuję. Możesz je sobie zjeść.
- Oooo, dziękuję - z uśmiechem niewiniątka odparła Mysz i z ochotą dobrała się do cukierków. - Oto taki stary cukierek od papierka - oznajmiła unosząc wysoko zdobycz z paczuszki. Zjadła jednego, zjadła drugiego. Już zabrała się za trzeciego, gdy nagle popatrzyła na mnie i z rezygnacją podała mi rozpakowanego już cukiereczka, mówiąc:
- No cóż, skoro tak... Proszę mamo, zjedz sobie.
Lipowy był. Pyyyyszny
30.1.09
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.