W piątek na placu zabaw nagle się na mnie obraziła. Pytam ją dlaczego, a ona naburmuszona wymamrotała w końcu:
- Bo nie zaprosiłaś do nas Tatusia!
No fakt - gdybym "zaprosiła", jeszcze trudniej byłoby mu wyjść do pracy...
Rankiem w sobotę głaskała czule jego włosy i powiedziała z rozmarzeniem:
- Jaki ty masz pięęękny mózg.
Wieczorem piekła ulubione ostatnio ciasto Tusia. Zaglądała do piekarnika i powtarzała:
- Piecze się ciasto. Dla Tatusia. Pyszne.

- Mamo, mamo, zobacz, Tatuś! Zobacz, zobacz! Mamo!
A potem cichuteńko dodała do siebie:
- Już mi teraz nie znikniesz Tatusiu z komputera.
Zdarza się też jednak, że Mysz ma do Tusia żal. Dziś wtuliła się we mnie i ze smutkiem poskarżyła się:
- Tatuś nie zgodził się, żebym mu skakała po brzuszku...
PS. Gdy pisałam tego posta, przyszła Mysz, popatrzyła na miniaturkę zdjęcia i ze złością powiedziała:
- Nie to, nie to! To za maleńkie zdjęcie!
Bardzo fajne zdjęcie! Tuś zadowolony, no ale jak się ma taką kochającą córę, rodzinę, to nie ma się co dziwić, prawda? :) No i Tusiu, muszę Ci napisać, że trochę przypomniałeś mi zespół The Beatles, a to przez długie włosy :)
OdpowiedzUsuńMuszę chronić mój piękny mózg przed słońcem... ;)
OdpowiedzUsuńAleż próżność mi łechce umieszczenie właśnie tego zdjęcia ;-)
OdpowiedzUsuńWcale Ci się, o Matko, nie dziwię :D Bardzo dziękuję za to zdjęcie :D
OdpowiedzUsuń