
- O, nędzna mamono! - pomyślałem słowami Robinsona Cruzoe na widok tego zdjęcia zrobionego przez Ulę. Natka bawi się monetami z PRL-u i innych państw, których już nie ma, ale dla niej, choć mówi na nie "moneta pieniążek", to tylko ciekawe krążki - każdy inny, każdy z własną długą historią, jedne ciężkie jak grzech, jak 20 z Nowotką, inne lekkie jak piórko, zwłaszcza piątka z rybakiem - zabawne, dźwięczące, błyszczące nic.
Pieniądze to dla niej abstrakcja i pewnie nią pozostaną, chyba że krach zaufania spowoduje powrót do monet z kruszcu.
Przyłapałam Was na gorącym uczynku tzn. że Natce nie dajecie pieniążka na tacę. Ha! Gdy wdrażaliśmy Dzidka do "wytrwania na stanowisku" podczas mszy, ten punkt był nader cenny. Zatem nasz 2 letni syn wiedział, że pieniążki służą aby dac je do koszyczka i za to pogłaszczą go po główce.
OdpowiedzUsuńA poza tym: urocza fotka!
Buziaki
To prawda, Natka zwykle biega i krzyczy "WOJTUSIUUU!" (podczas podniesienia) albo tuli żyrafkę (tak została uwieczniona podczas pewnego ślubu), dlatego staramy się z nią chodzić na Msze dla dzieci albo zostawiamy z babcią.
OdpowiedzUsuńGdy dzidek skonczył 1,5 zaczęlismy od niego wymagać "odpowiedniego" zachowania na mszy. Szło z oporami ale sie udało i gdy miał 2 lata moglismy sie już nieo skupić na modlitwie a nie na ganianiu za synem. Obserwuję naszych znajomych i sądzę, że kiedyś sie trzeba przełamać. Synek Prulińskiej jest bardzo żywy ale mimo to chodzą razem do kościoła i mają za kazdym razem mniej z nim problemów. Natomiast inni znajomi nie chodzili z dzieckiem i nadal nie chodzą, bo sobie "nie daja z nim rady". Nie ma sie co łudzić, kiedys ta gehennę trzeba przejść, im wcześniej tym, lepiej.
OdpowiedzUsuńodwagi!
Pieniążki kochane rodzice przyślijcie... stare , wkacyjne, ale nadal aktualne....
OdpowiedzUsuńBosa Natka już wie, że pieniążki szczęścia nie dają, pozwalają tylko spędzić nieszczęście w jakim takim komforcie....a swoją drogą mogłaby oddawać do nocnika inne rzeczy a nie pieniążki.
Okazuje się, że niektóre monety z PRL-u mają dużą wartość numizmatyczną, np. "białe" 2 zł. Miało wartość w metalu, więc było wycofywane i oddawane do hut. Niewiele ich ocalało, zwłaszcza w stanie "Stempelglanz". Również 5zł. z rybakiem, ale tylko któryś tam rocznik.... sam nie wiem. Znaczek Mauritius też nie miał wielkiej wartości, a teraz tylko 1 cały egzemplarz ma królowa brytyjska. A gdyby tak ktoś z przodków kupił obrazy Van Gogha i dziś miał je na strychu?
Buziaczki od Myszołowa.